Szarusia to jeszcze niemal dzieciak, a już urodziła swoje dzieci… Znaleziono ją w krzakach, gdzie schroniła się z maleństwami. Wygłodzona, wychudzona, zakatarzona…
Wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu. Zostali zabezpieczeni w KiciLandii, poddani badaniom, leczeniu, poczuli się znacznie lepiej. Maleństwa nauczyły się samodzielnie jeść i Szarusia mogła odpocząć. Już nie bała się tak, jak na początku. Zaufała ludziom, zaczęła się przytulać, głośno do nas mruczeć.
I nagle spadła na nas ta najgorsza wiadomość… Szarusię zaatakował groźny, śmiertelny koci wirus. Pojawiła się gorączka, kicia zaczęła chudnąć, czuła się coraz gorzej. Leczenie nie przynosilo efektów. Rozszerzyłysmy diagnostykę i diagnoza nas powaliła…. Wirusowe zapalenie otrzewnej, postać sucha. Natychmiast udało się zorganizować lek i walczymy o młodą mamusię. Wiemy, że to jej jedyna szansa na życie. Bardzo się boimy o jej zdrowie!
Boimy się też, że nie wystarczy nam środków na terapię Szarusi. Koszty będą ogromne, bo chorują również wszystkie maluszki w kociarni… Ale nie możemy nie leczyć!!!!! Nie możemy skazać na pewną śmierć mamusi i dzieciaków!!!!!
Dlatego zwracamy się do WSZYSTKICH zwierzolubnych osób…. Przekonaliśmy się już nie jeden raz, że dzięki Wam, ludziom o dobrych, wrażliwych sercach udaje się zdziałać wiele, dlatego prosimy Was o pomoc. Prosimy, nie przechodźcie obojętnie, zostawicie chociaż piątaka dla Szaruni i jej dzieci. Dla nich to gra o życie, dla Was drobny gest.
Chcesz trzymać rękę na pulsie? Zapisz się na newsletter i otrzymuj bieżące wiadomości (żadnych reklam!)